Nowa galeria handlowa. Przy okazji artykułu o nowo powstającym centrum handlowych pojawia się kilka ciekawych hipotez na temat wpływu jakie te obiekty wywierają na centra naszych miast i nie jest to bynajmniej wpływ pozytywny. Niewątpliwie tekst wart uwagi:
Autor: Tomasz Golonko
Raj dla blogerek czy kolejna galeria handlowa? Warszawa ma dość molochów!
Tylko renomowane marki, brak popularnych wśród mieszkańców miast outletów i wielkopowierzchniowych “sieciówek”. Na Łopuszańskiej w Warszawie powstaje pierwszy w Polsce komercyjny dom mody. A może to kolejne centrum handlowe? 16 tysięcy metrów luksusu Zacznijmy od tego, że MODO, bo tak ma nazywać się nowa inwestycja w Warszawie , różnić się będzie od zwykłego centrum handlowego przede wszystkim jakością. Jak zapowiadają twórcy – tylko renomowane marki, brak zaś sklepów sieciowych. W sumie – około 350 butików. Brzmi jakby luksusowo. Co jeszcze? W tym “domu mody” będziemy mogli znaleźć, już na jesień, ubrania najwyższej jakości z portfolio znanych marek, ale także sklepy, które zaoferują nam ubrania niepowtarzalne, wyjątkowe, a nawet będące nowinkami na polskim rynku. Jednym słowem – raj dla modowych blogerek. Pytanie tylko, po co nam w mieście kolejne centrum handlowe? Bo czy moloch z nawet najbardziej luksusowym towarem tak zwaną galerią handlową nie jest? Dom mody? Według założeń inwestorów i wykonawców – nie. Modo ma być prawdziwą perłą wśród wielkopowierzchniowych sklepów. Ma wyróżniać się innowacyjnością oraz zoptymalizowanym podziałem powierzchni na strefy, tu bardzo ciekawe wątek – na grupy klientów. Będzie strefa Pop Fashion, czyli mody popularnej, ale i pojawi się Art Design z bardziej wyselekcjonowanymi markami. Według mnie, jakbyśmy pięknie tego nie nazwali, to nadal mówimy o galerii handlowej. Trudno nie oprzeć się takiemu wrażeniu, patrząc tym bardziej na wizualizacje tejże inwestycji.
Galeria handlowa jest passe Czy potrzebne nam kolejne, tego typu miejsce w mieście? Nie. W Warszawie galerii handlowych jest ponad 40 i stały się wręcz zmorą mieszkańców. Po prostu mamy dosyć sklepowych molochów w swoich dzielnicach. Dlaczego? Zabierają pracę lokalnym sklepikarzom oraz przedsiębiorcom, dając miejsce na handel sieciówkom. W efekcie uliczny handel przestaje istnieć i przenosi się do centrum handlowego. Życie w dzielnicach zamiera, bowiem puste ulice wręcz zaczynają straszyć! Dziś w stolicy to naprawdę problem dużego formatu. Mieszkańcy Kabat protestują przeciwko rozbudowie tamtejszego Tesco. Powód? Nie chcą molocha w swoim sąsiedztwie. Podobna sytuacja miała miejsce dwa lata temu na Białołęce, gdzie na terenie parku miał powstać duży sklep.
Więcej na stronach: www.natemat.pl
2025 © CBM test. ALL Rights Reserved.